sobota, 30 kwietnia 2011

Pomost

Na krzywym pomoście nad jeziorem powiedziałam siostrze i jej chłopakowi.
Bardzo się cieszyła, doszły też jakieś racjonalne ,,musisz dbać o siebie i się nie przemęczać", ,,znamy bardzo dobrego ginekologa", ,,super". Zadeklarowała pomoc i już nie może się doczekać.Dziś wypije moje zdrowie. Obiecała dochować tajemnicy.

Z synkiem chrzestnej rzucałam kamienie w jezioro, kto najdalej.
I rzucaliśmy w piątkę też.

Rodzice pili sok i jedli ciasto. Było słonecznie.

Pasażer na pokładzie

To ja się przedstawię. Jestem Airbus A380. Mam 26 lat. Trzy dni temu dwa testy ciążowe objawiły mnie i mojemu Chłopakowi, że będziemy rodzicami. 

Tak, staliśmy na skale, testy unosiły się majestatycznie w powietrzu i zmanierowanym głosem obwieściły: ,,uuuu, będziecie rodzicami, co ty, Airbusie A380 zrobisz ze swoimi studiami numer dwa, a co ty, Chłopaku, uczynisz ze swoimi chęciami studiowania w Państwowej Wyższej Szkole Kamieniołomstwa*? LOL, nie nasza sprawa!"

Chłopak wysłał wczoraj dokumenty do szkoły. Szkoła jest w Mieście Dalekim.
A ja pewnie wezmę dziekankę.

Wpadka to nie jest do końca, podejmując pewne kroki znane większej części ludzkości aktywnej seksualnie, liczyliśmy się z tym, że możemy zmieszać genomy i dzięki temu mogę nosić przez 9 miesięcy geniusza XXI wieku. Termin porodu mam na 19 grudnia 2011. Jestem w szóstym tygodniu ciąży. Wymioty raz. Kołowrót w brzuchu 80% dnia, zgaga 45% dnia. Wie na razie może siedem osób. Siostra Chłopaka, dwóch jego najbliższych kolegów i moich kolegów dwóch. A, i znanego nam małżeństwa z dzieckiem. Rodzicom powiemy po egzaminach do PWSK mojego Chłopaka. I po mojej sesji. Matko.

U lekarza już byłam, mamy pierwszą sweet focię. Młode podczas pomiaru (dni temu 3) miało 7 mm. Przypominam, że to 6 tydzień. Stworzymy gwiazdę koszykówki. Albo wyjątkowo wysoką sklepikarkę. Bardzo się cieszyłam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam te cztery piksele.

Jem pomarańcze, łykam witaminy i kwas foliowy, co pani ginekolog przepisała. Jem tylko to , na co mam ochotę. Pierwsza ochota to był ser pleśniowy. Nie wiedziałam, że nie można. I jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Mam nadzieję, że przez to nie urodzę jednorożca. W co mu wtedy pomalować pokój? W dzieci?


Jesteśmy trochę rozkojarzeni (widzicie, jak chaotycznie piszę, a? A?), coraz mniej jesteśmy zdziwieni. Coraz mocniej się cieszymy. Wymyślamy imiona.

Oglądałam wczoraj fragment ślubu Williama i Kate. Przedwczoraj Chłopak orzekł, że poczekamy i żeby nie cisnąć. Może to małomiasteczkowe i durne, ale chciałabym teraz przynajmniej cywilny. Z drugiej strony łączyć się dlatego, że będziemy mieć dziecko, to dla mnie trochę uwłaczające, za kochana, ładna i mądra jestem. Aha, no i kochamy się mocno. Jak śpiewała kiedyś taka kupa włosów: ,,Przyjdzie na to czas". Albo Skaza z ,,Króla Lwa": ,,Przyjdzie czaaaas".

Dooobra, muszę się ogarnąć.

_____
*- nazwa wymarzonej szkoły Chłopaka Mego została zmieniona. A, chodzę do niej od lat dwóch. Wcześniej zostałam po pięciu latach magistrem czegoś, co teraz i tak nie ma wielkiego znaczenia. Jestem w ciąży, aaaaa!!!