środa, 28 września 2011

Przypłyń do mej zatoki, la la la

Ż. urodziła śliczną Helenkę.
Jest niesamowita, wczoraj z 10 minut gapiłam się na zdjęcie i się uśmiechałam.

Z moją chorobą nie jest dobrze, przeziębienia już prawie nie ma, ale w nocy budzi mnie silny ból ucha albo ból zatok. Mam do tego egzaminy, a nie jest konfortowo budzić się o czwartej i nie móc spać.
Jestem od dziś pewna, że na zatoki można umrzeć.

Póki co dobrze sobbie radzę z egzaminami, nawet aż ponad swoje oczekiwania.
Babka w dziekanacie mnie skrzyczała, że późno oddaję indeks i się poryczałam. Normalnie zawsze, jak krzyczała, milczałam albo ją uspokajałam. Teraz już za miękka jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz